u mnie w tym czasie dużo się działo. Nie myślałam nawet o gotowaniu, ale kiedy nadszedł cieżki poniedziałek pomyślałam o wytwornej kolacji:).
Szkoda, że sama sobie serwuję takie cudowne i aromatyczne kolacyjki, ale cóż... może kiedyś to się zmieni i mó Zygmunt poda mi takie jajko na śniadanie, a najlepiej zrobionego przez siebie croissanta.
Taka moja dygresja - pytał mnie ostatnio jak się je robi :). Kiedy mu opowiedziałam zaczął chyba żałować tego co zrobił :). Ale Kochanie... nie pogardziłabym :D.
Taka moja dygresja - pytał mnie ostatnio jak się je robi :). Kiedy mu opowiedziałam zaczął chyba żałować tego co zrobił :). Ale Kochanie... nie pogardziłabym :D.
Dziś opowiem o swoich przygodach z sosem holenderskim i jajkiem w koszulce :).
Nie powiem, że jajko w koszulce wyszło mi za pierwszym razem, bo bym skłamała, ale za drugim owszem :).
Czy to jest trudne ? Myślę, że nie chodź często słyszę, że to lada wyzwanie i wymaga wyuczonej wprawy. Być może, zdolności manualne odgrywają tutaj swego rodzaju pewną rolę :). Heh.. czyli na to wychodzi, że jeśli masz słabe zdolności manualne to z jajkiem będzie cieżko :). Być może... jak to mawiał mój "cudowny" promotor :).
Ale naprawdę zachęcam, bo wychodzi jeśli dobrze przeczytamy przepis i skupimy się na ważnych uwagach.
Co do sosu ? Są różne przepisy. Wiem, że Michel Roux w swojej książce "Eggs" podaje fajne wariacje i rady dotyczące tego sosu.
Nie sądzę też, że wszyscy lubują się w tym sosie. Na bazie cytryny, której to wiekszość osób w tak podany sposób nie znosi. Ale królewskie śniadanie można zjeść przynajmiej raz w życiu. Zachęcam :). Nie będzie czego żałować.
Niemniej jednak, mam teraz przed oczyma obraz pewnego delikwenta, który powiedział mi kiedyś, że "te wszystkie wytworne dania są niezjadalne". Heh... Poqiwm tylko tyle - nie kierujcie się proszę słowami ludzi, którzy w swoim życiu skupiają się w wyłączności na kuchni polskiej :). Zezłościły mnie te słowa :). Ja nie popuszczam w sprawach kulinarnych. Bo jestem wariatką gastronomiczną ! Czasem potrafiłam zniszczyć wiele jaj... mąki... dużo rzeczy, żeby wyszło mi wszystko tak jak ma być... Takie słowa skierowane w moją stronę - mocno godzą.
Pewne rzeczy to klasyki... żeby oceniać trzeba też poznawać, smakować i mieć rozeznanie, bez tego nie radzę nawet wchodzić w tematy kulinarne :).
Niemniej jednak, mam teraz przed oczyma obraz pewnego delikwenta, który powiedział mi kiedyś, że "te wszystkie wytworne dania są niezjadalne". Heh... Poqiwm tylko tyle - nie kierujcie się proszę słowami ludzi, którzy w swoim życiu skupiają się w wyłączności na kuchni polskiej :). Zezłościły mnie te słowa :). Ja nie popuszczam w sprawach kulinarnych. Bo jestem wariatką gastronomiczną ! Czasem potrafiłam zniszczyć wiele jaj... mąki... dużo rzeczy, żeby wyszło mi wszystko tak jak ma być... Takie słowa skierowane w moją stronę - mocno godzą.
Pewne rzeczy to klasyki... żeby oceniać trzeba też poznawać, smakować i mieć rozeznanie, bez tego nie radzę nawet wchodzić w tematy kulinarne :).
Składniki:
- 1 całe jajko (świeże, polecam z własnego chowu. Ja takie posiadam, ale jakoś w moje ręce wpadło jajko sklepowe. Istnie pomarańczkowe. No cóż..Jakoś je zjadłam:))
- liść sałaty, rukola itp.
- dobra szynka - polecam parmeńską (nie byłam w posiadaniu, dlatego dałam taka jaką miałam w lodówce)
- 1 bułka, kromka chleba zapieczone na chrupko w piekarniku
Na sos holenderski (na około 2 porcje):
- 2 żółtka
- 2 łyżki masła (zawartość tłuszczu 82% - koniecznie jeśli klarujemy)
- sok z połowy cytryny (polecam 1/3)
- sól
- biały pieprz
Zagotwujemy wodę doprowadzając do lekkiego wrzenia. Dodajemy 2 łyżki octu, mieszamy i zmniejszamy ogień.
Jajko wbijamy do małej miseczkie, polecam małą filiżankę. Jajko lepiej żeby było świeże, wtedy będzie się lepiej z nim pracowało i dobrze się zetnie :).
Jajko wbijamy do małej miseczkie, polecam małą filiżankę. Jajko lepiej żeby było świeże, wtedy będzie się lepiej z nim pracowało i dobrze się zetnie :).
Mieszamy łyżką wodę od zewnątrz do wewnątrz tworząc wir. Po czym delikatnie wlewamy nasze jajko w sam środek wiru. Nie mieszamy chwilę, możemy dopiero kiedy jajko przestanie wirować.
Następnie łyżką delikatnie zagarniamy białko (tworząc okrąg)- tak żeby ładnie obwlekło żółtko.
Następnie łyżką delikatnie zagarniamy białko (tworząc okrąg)- tak żeby ładnie obwlekło żółtko.
Gotujemy 3 min., max 4. Jajko po benedyktyńsku to jajko które w środku jest płynne. Doprowadzamy tylko do ścięcia się białka.
Po 3 minutach wyjmujemy nasze jajko łyżką cedzakową i wrzucamy do zimnej wody jeśli chcemy miedzyczasie przygotwać sos i zachować jajko ciepłe. Jak już przygotujemy sos, nasze jajco wskakuje z powortem do wrzątku. Chwilę podrzewamy je, wyjmujemy i nakładamy na naszą grzankę.
Do garnka wlewamy wodę i lekko ją zagotowujemy - na małm ogniu. Jeśli będzie zbyt mocno parować, to nasz sos może nie wyjść. Polecam robić wszystko na spokojnie, wtedy wszystko wyjdzie.
Na to kładziemy miskę z naszymi 2 żółtkami i ubijamy je, stopniowo ! dodając cytryny. Ubijamy do momentu, aż nasze żółtka będą mały puszystą konsystencję i zmienią kolor na bardziej jasny.
Miedzyczasie rozpuszczamy masło, doprowadzamy do lekkiego wrzenia.
Odstawiamy i po chwili zbieramy z wierzchu biały nalot (klarujemy nasze masło, chodź nie jest to konieczne. Pozbywamy się białka i dodatkowych innych substancji. Pozostaje w efekcie czysty tłuszcz i delikatny smak, co w tym sosie jest niezbędne). Masło nie ma być wrzące, ale lekko gorący.
Ubijamy nasze jajko cały czas (na parze) i dodajemy po trochę naszego masła. Ciągle mieszamy, aż do ostatniej kropli.
Na końcu doprawiamy solą, pieprzem - białym.
Sos ma mieć konsystencje gęstej śmietany.
To była wprawdziwa królewska uczta :).
Ja już mam jako tako obcykane jajka w koszulkach, teraz pora na ten sos :))
OdpowiedzUsuńO mamusiu...tytuł brzmi po królewsku. :) Ale i talerz wygląda wytwornie :)))
OdpowiedzUsuńkurde ! wgryzłabym się jak hm... :)))), wygląd, smak, nazwa, wszystko jest tu najwyższej klasy i bardzo na miejscu, pycha
OdpowiedzUsuńtooo wygląda bosko! :D
OdpowiedzUsuńJejku, zjadłabym takie jajo :)
Oj zjadłabym takie jajeczko :)
OdpowiedzUsuńnajlepsze połączenie...zdecydowanie jedno z najsmaczniejszych śniadanek...pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńSosu holenderskiego jeszcze nie robiłam, ale jajka w koszulkach owszem. I potwierdzam, że wcale nie są trudne :) Wystarczą dosłownie 2-3 próby, żeby opanować technikę.
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochani :) Co do sosu jest naprawdę świetny, ale radzę uważać z cytryną :). Na tą ilość polecam 1/3 cytryny lub 2 łyżki :).
OdpowiedzUsuńrzeczywiście uczta królewska! pycha :)
OdpowiedzUsuńmmmmmmmmmmmm, wygląda obłędnie!!!!!:)
OdpowiedzUsuńchyba nie musze mówić że kocham jajkaaaa ;) pod każdą postacią az Holendrem to mmmmmm....
OdpowiedzUsuń