placuszki, keks ziemniaczany czy po prostu placek... to coś co łączyło całą moją rodzinę. Smak takiego bmbucha przypomina nam wszystkim jedną osobę i jest czymś magicznym.
Niegdyś cały dom ludzi i te ciągłe przyjazdy kuzynek, kuzynów, ciotek których nie znałam, a były przyszywane.... czasem odechciewało się tej makabrycznej ilości ludzi. Gwary, wrzasków i tych pretensji, odmawiania obiadu i uciekania gdzieś tam.
Ale babcia Franczeska zawsze mówiła - NIE! I nikt nie odmawiał, jak babcia krzykneła z emfazą: Jeść mi tu! Ino już!. A jak ktoś nie zjadł do końca, to usłyszał burzliwe: Co to ma znaczyć!.
Trzeba było jeść na siłe. Wszystko co robiłam nasza Babcia było pyszne, ale siłą rzeczy nie dało się zjeść tak przesadzonych porcji.
Niemnie jednak to czas jajek, ziemniaków i setki tysięcy ich warjacj. Podane każdego dnia, ale tak cudownie, tak odmiennie, że nikt nie narzekał i nie mówił, że dziś znów to samo. Wszyscy jedli bez opamiętania z zachwytem.
Szkoda, że mój Zygmunt babci Franczeski nie poznał, bo on tak uwielbia jeść :). Babcia by go porządnie zamęczyła swoim jedzeniem :).
Szkoda mi tylko, że babcia kiedy dorastałam nie miała już sił, a i moja pasja do gotowania była gdzieś w głębi ukryta i spała w moim sercu. Może tak miało być, iż mam budzić od czasu do czasu w swoich bliskich, tymi cudownymi smakami z przeszłości wspomnienie o babci.
Co do bambrzoków, z pewnością to nie to samo co robiła babcia. Nie mamy już swoich ziemniaków, które to kiedyś babcia z dziadkiem każdej jesieni wykopywali. Nie ma swojej mąki. Pomimo to, jakoś udało mi się odtworzyć przepis sprzed lat.
Pachniało dziś w mojej kuchni babcią, dlatego postanowiłam powędrować do jej zdjęcia z kubkiem kawy i powiedzieć jej, że będę gotować jej ulubione smakołyki i nic nie powiem nikomu... tylko czekać będą na to, czy ktoś zauważy, że to danie - to babci Franczeski :). W babcinych dłoni ziemiaczane ciasto z pewnością byłoby piękniejsze, cudowne i okraszone czymś spektakularnym.
Składniki na ciasto:
- 1 kg ziemniaków (1,5 kg będzie wyższy)
- 2 jajka (3 jeśli robiły z 1,5 kg ziemniaków)
- sól, pieperz, majeranek, tymianek do smaku
- 3/4 szklanki mąku
- pół łyżeczki sody
- około 300 g wędzonego boczku
- 1 duża cebula
- ser żółty
Boczek kroimi w kostkę wraz z cebulą i podsmażamy na patelni do zarumienienia.
Ziemniaki trzemy na tarce z drobnymi oczkami. Dobrze odciskamy.
Następnie przyprawiamy solą, pieprzem i pozostałymi przyprawami.
Dodajemy mąkę, jajka i pozostałe składniki (boczek z cebulą), po czym wszystko dokłądnie mieszamy.
Przelewamy naszą masę do formy wysmarowanej tłuszczem i wstawiamy do piekarnika na około 30-40 min. w temp. 190 st.C.
Wierzch posymujem startym serem.
Możemy podać z buraczkami na ciepło, z pieczenią w pysznym sosie.
Ja dzisiaj proponuję wszystkim buraczki na ciepło wd przepisu babci. Same również smakują wyśmienicie. W dzieciństwie zazwyczaj zjadałam takie bez niczego. Łapiąc za kawałek i bięgnąc dalej. Po czym wracałam, żeby ukraść jeszcze dwa kawałki :).
Składniki na buraczki na słodko:
- 2-3 buraki
- cukier - około 1-2 łyżeczki
- śmietana
- pieprz, sól
- mąka w zależności od tego jakiego mamy buraka (ja nie dodawałam, ponieważ mam młode buraczki)
Buraczki wrzucamy do garnka z osoloną wodą i gotujemy pod przykryciem, około 1 h. Burak nie może być za mięki, odgotowany, ale lekko twardawy.
Następnie czekam, aż ostygną, po czym ubieramy je i koimy w dość grubą kostkę.
Wrzucamy ponownie do garnka, dodajemy trochę cukru i czekamy, aż buraczki zaczną nam puszczać sok.
Zaprawiamy śmietaną.
I nasz typowo staropolski obiad gotowy :) !
Pozdrawiam wszystkie Babcie, bo tylko one wiedzą jak ofiarować nam dzisiaj te smaki z przeszłości :) !
Ja siedziałam dziś po obiedzie z kawą, ulubioną łyżeczką z króliczkiem z dzieciństwa, której pilnowała niegdyś cała rodzina żeby się nie zgubiłą... i trochę powzdychałam :).
Zdjęć babci mamy tylko dwa, może trzy.... ale ja tylko dwa znalazłam.
Babci nigdy nie było widać na zdjęciach - nie lubiała ich oraz siedziała nagminnie w kuchni. Czy kochała gotować ? Nigdy nie zadałam jej tego pytania, byłam na to za mała. Ale całe dzieciństwo od maleńkości byłam z babcią. Spałam z nią, gotowałam i wielkimi oczami patrzyłam jak gotuję, jak biega i zadowala całą rodzinę. Przyznam, że czasem było mi jej szkoda, bo tylko to robiła. Śmie twierdzić, że zapewne kochała to :). Moje spekulacje załamują się czasem, gdyż moja mama nie znosi gotować. Momentami odnoszę wrażenie, że - nienawidzi tego :). Wiec, chyba po babci nie odziedziczyłam tej miłości do gotowania -lecz po Tacie.
Zdjęcie babci Frani pośrodku. A dookoła moi rodzice. Byli naprawdę śliczni :). Moja mama jak laleczka, dziś zupełnie inna kobieta. Mój Tata również. Zakochani w sobie do dziś. Cudowne 25 letnie małżeństwo, które czasem zachowuje się jak za dobrych nastoletnich czasów :). Czasami zapominając, że dookoła nich są też inni.
Natomiast nasza Franczeska - zawsze była taka sama :). Nic się nie zmieniała, zawsze pedantyczna pod względem uczesania. Czerowana szminka do kościoła - obowiązkowo. I te troszkę śmięrdzące perfumy w flakonikach. Mama Barbara musiała kopować, bo tylko takie babcia preferowała :). No cóż... tak kochała pachnieć :).
Kolorowa fotografia przedstawia część dzieci mojej babci. Jak zawsze wszyscy jedzą, a babcia gotuję. Śmietanka wysmienita. Siostry zawsze występują razem na zdjęciach - do dnia dzisiejszego :).
Moja mama (po lewej stronie), następnie kuzynka mamy, żona syna mojej babci, córka Wandzia i córka Teresa :). No i gdzieś tak zawieruszyła się kuzynka Iza (córka Wandzi).
Mnie nie ma - wiecznie uciekałam i wracałam tylko na obiady i kolacje. Nigdy nie mogłam się ich doczekać, bo wiedziałam, że babcia wyczaruje coś pysznego z ziemniaków, których mieliśmy zawsze pod dostatkiem.
Chyba zawsze będę kojrzyć najpyszniejsze smaki z babcią i z moim dzieciństwem w którym uczestniczyła.
A bambrzoki - zawsze będą mi ją przypominały. Nie tylko jajka, ale ziemniaki w tym wydaniu przede wszystkim :).
Moje Smaki Michel Moran
ja uwielbiam bambrzoki!
OdpowiedzUsuńale wspomnienie, takie miłe, aż się cieplej człowiekowi na duszy robi :)
OdpowiedzUsuńNo tak, wielu z nas za młodu nie docenia kuchni, niestety..
Ale baborzków nie znam, znałam, choć wyglądają super ;)
Musiałam się wczytac w składniki,bo pierwsze słyszę o bambrzokach .Ja też zawsze chodziłam przyklejona do babcinej spódnicy. :-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOch baba ziemniaczana... moja tesciowa czasem robi genialna :)
OdpowiedzUsuń...są naprawdę pyszne :). Szkoda, że zapominamy o takich staropolskich rarytasach ! Wszystkie babcie, teściowe, masze mamy i ciotki gotują najlepiej ! Potrafią jeszcze odtworzyć kuchnię staropolską. My już troszkę odchodzimy od tego. No cóż... :). Inne czasy i potrzeby :)... Ale warto czasem wskrzesić tak smaczne dania :)
OdpowiedzUsuńto jest pyszne, z buraczkami nie próbowałam
OdpowiedzUsuńCiekawa nazwa, jeszcze takiej nie słyszałam. U mnie to raczej występuje pod nazwą babki ziemniaczanej :)
OdpowiedzUsuńa ja nigdy nie robiłam baby ziemniaczanej, czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńbaby czy placki...dla mnie to idealny pasztet bez mięsny ;) cudowny zakochałam się...
OdpowiedzUsuń