Co jak co... prawdziwa gospodyni ze wszystkiego zrobi coś dobrego...
Zalegała mi kapustka pekińska... Jeszcze ze świąt, miała być sałatka, ale to, iż chorowałam nie powstała... leżała sobie i czekała na lepsze czasy... :). Dlatego też pomyślałam, że do łazanków będzie jak nic. A to, że piątek. A to, że jestem tradycjonalistką, katoliczką - to tylko z cebulką... :). Oczywiście doskonale komponuje się z jakąś dobrą szyneczką, czy nawet boczusiem... Ja sobie odmówiłam... poza tym króluje u mnie tydzień pod nazwą - poświąteczny detoks !!!!!! :).
Wiec udusiłam sobie pokrojoną w paseczki kapustkę (pół główki) z dodatkiem (połówka) kostki rosołowej. Trochę podlałam wodą w trakcie... przyprawiłam pieprzem, solą... Dusiłam do momentu, aż będzie miękka. Nie długo i bardzo przyjemnie robi się łazanki z pekińskiej, bo jest mięciutka i długo nie trzeba stać w kuchni. Cebulkę podsmażyłam na patelni na brązowiutki kolor (taki uwielbiam) i wmieszałam z kapustą. Do tego można dodać również grzyby itp itd.
Miłego weekendu :)
Uwielbiam makarony, ale przyznam, że w takiej postaci jeszcze nie próbowałam. Na szczescie nic straconego, mniaaam :) Zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńUwielbiam łązanki, ale z pekinką jeszcze nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńTeż mi od świąt w lodówce zalega, więc możliwe, że niedługo spróbuję Twojego przepisu.
Pozdrawiam 6niebo