wtorek, 24 września 2013

Czarne oliwki - panierowane i smażone

Zatęskniło mi się za Włochami...
Eh... tym bardziej, że u nas nadciąga zima, a tam jest ustawicznie ciepło, a bynajmniej jak dla mnie te ich temperatury to pestka.
Będąc w czerwcu we Włoszech temperatura wskazywała wówczas 36-37 st.  Dla włochów - zimno, zimo, ZIMNO :). Poubierani w kozakach i ciepłych pikowany kurtkach. A ja w leginsach i bluzce na krótki rękaw. Wzbudzałam podziw i wzkazywałam tym samym, że jestem obcokrajowcem :).

To mnie śmieszy, ale co kraj to obyczaj i też inny klimat. Poza tym ludzie - przemili, wręcz wspaniali!
Pomogą zawsze nawet jeśli nie rozumieją, wieczyście uśmiechnięci, pozytywnie zakręceni.
Zapewne słońce i ten ciepły klimat tak na nich wpływa :).
Zabawe jest też to, że jak już wyjdzie słońce i tem. podskoczy o 2 st. to Ci którzy mieszkają blisko morza pakują torbiczki i od razu na leżaczek :). To również jest komiczne :).

Dla nich najważniejsze jest żeby żyć beztresowo, beztorsko, dobrze zjeść, nigdzie się nie śpieszyć, fajnie odpocząć.
Nie ma też co porównywać życie u nas, a tam. Ale kraj piękny, życie cudne, potrawy - bliskie naszym. Proste, smaczne i na topie. Bo też czego oczekować od włocha, kiedy pełno dookoła pomidorów, oliwek, migdałów itp itd.

Le Marche - położone na pułnoc od Sam Marino, to moje marzenie i kolejna podróż, którą muszę koniecznie zaplanować.  W San Mariono - byłam. Niestety nie dotarłam już dalej.

Do czego zmierzam, a wiec ich lokalnych przysmakiem są: panierowane i smażone w głębokim oleju zielone oliwki. Nie znajdziemy tam pamiątek, ale będziemy mogli rozkoszować się tym przysmakiem. Oliwki faszerowane są mięsem, bardzo rzadko można je spotkać faszerowane rybami.


Ja użyłam dzisiaj czarnych, ponieważ skończyły mi się zielone. Z tego względu, że mam remont w domu i robtnika na głownie, to nie gotuję, ale zapragnełam zajadać się przystawkami.

Obiadów mam na cały tydzień - obdarowana przez uprzejmość mojego taty. Chyba tego nie przejem do końca życia :).
 Wiec zaczynamy... Zaznaczam, że bez wina się nie objedzie, tak samo jak bez parmezanu :).



Składniki:
- oliwki czarne drylowane
- starty na najmniejszych oczkach parmezan
- puszka dobrego tuńczyka w oleju
- natka pietruszki - drobno posiekana

Do panierowania:
- maka
- rozkłucone jajko
- bułka tarta


Te czarne nie wyglądają po panierowaniu tak efektownie jak zielone. Ale smakują wyśmienicie na grzance polanej oliwą z oliwek ekstra vergin, bądź olejem słoniecznikowym  i posypane ziołami prowansalskimi.

Oliwki wyciągamy z zalewy i lekko podsuszamy na papierowym ręczniczku.
Tuńczyka mieszamy ze startym parmezanem (tyle żeby było czuć smak sera)
Kroimi natkę pietruszki - bardzo drobno. Ja miałam swoją, ale nieco podsuszoną.
Mieszamy wszystko dokładnie i faszerujemy. Bardzo przyjemnie się to robi. Można używać szprycy, ale ja robiłam palcami i popychałam małą łyżeczką.

Panierowanie 
Moczymy oliwki w mące, następnie w jajku, potem w bułce i smażymy na głębokim oleju do zarumienienia.

Do tego dobre wino - cudo ! :)
Rozkoszowałam się dzisiaj tym przed obiadem :) Tym bardziej, że u mnie dzisiaj tak słonecznie.
To chyba ostatni tak piękny dzień, przed jesiennymi deszczami.




2 komentarze:

  1. widziałam gdzieś już pomysł na takie oliwki i bardzo mi się spodobał! będę musiała zrobić :) to świetny pomysł na imprezową przekąskę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O fajny pomysł :)) Oliwki bardzo lubię, więc zapisuję do wypróbowania :)

    OdpowiedzUsuń