wtorek, 23 lipca 2013

Omlet z boćwiną i parmezanem

Dziś tak prosto... Tak typowo Włosko :).... Starowłoska kuchnia jest uboga, ale zarazem bliska memu sercu i chyba wielu z nas gdzieś tam wraca do tego co proste i smaczne, ale przede wszystkim zdrowe :).

Omlet, ale z boćwina.... Nie pamiętam z dzieciństwa żeby babcia mi go przygotowywała. Ale książka którą dostałam na urodziny od Zygmunta jest piękna :).
To dzięki niej postanowiłam wykorzystać swoje liście z buraczków :). "MammaMia", to książka, która uznana jest za 1 z najlepszych książek włoskich na świecie. Jest pięknie oprawiona, a każda jej kartka cudownie pachnie :). Nie znoszę śliskich wydruków. Preferuje w wyłączności te, które można wąchać... :).  Autorka opisuje w niej przepisy jakie przekazała jej babcia i mama. Są też takie, które odnalazła w stercie kurzu na strychu, bądź w wyblakłych zeszytach babci mamy itp. tid. Po prostu obłęd - co tu dużo mówić :). Przy każdym przepisie są zdjęcia potraw, ale i członków rodziny jak i samej maleńkiej Cristyny Bottari.  A także - krótkie anegdotki z życia autorki, przysłowia babci i dobre rady na przyszłość, dotyczące oczywiście odpowiedniego przyrządzania danych potraw:).

Czasami kładę się z nią spać i przeglądam po za 50 wszystkie przepisy... Umiłowałam sobie w szczególności stronę 226-227 :)..... <3
Jest tam całostronicowa piękna fotografia ogrodu w którym w doniczkach i starych wiaderka posadzona jest bazylia i pietruszka.... Chyba osiwieje jak nie posadzę sobie w kuchni na oknie swojej bazylki z pietruchą :).
Dostaje palpitacji jak oglądam to zdjęcie. Czasem czuje się jak mała dziewczynka, która ogląda przed snem swoją ulubioną bajeczkę :).

Wracając do książki. Co do ilości strony to - 283. Jak dla mnie - MAŁO, MAŁO, ZA MAŁO! Ale ja mam psychopatyczne podejście do gotwania wiec... Hm.... :). Tym samym, jestem wymagająca w stosunku do autorów i zawsze będzie mi mało... :). Zawsze sobie myślę - "Na pewno o czymś zapomniał".
Co do książek ubolewam tylko, że moja ulubiona charyzmatyczna Julie Child wydała książki bez obrazków... :(. Dla artysty miłującego się nie tylko w gotowaniu, ale i sztuce, artyźmie - to porażka !!! No cóż... i tak ją kocham za tą werwę i samozaparcie w kuchni :). I pięknego omleta!!!!! :) Bo i przy tym jesteśmy... :).

A wiec smak mojego dzisiejszego omleta, przypomniał mi o niezapomnianej podróży do Bolonii i Wenecji.... :).
Myślę, że nie każdy Polak od razu wyciągnie rękę po typowo włoskie dania i powie - "To jest przepyszne". Pomimo tego zachęcam do eksperymentowania, ponieważ w tej kuchni możemy zawsze znaleźć coś dla siebie.
Typowo starowłoskie dania bazują na kilku podstawowych składnikach, wiec nie ma tutaj nic spektakularnego :)... Ale żeby powalczyć u nas o te składniki to ho ho.... czasem nielada wyzwanie :). Szczególnie jak ktoś mieszka w takim miejscu jak ja, gdzie do najbliższego punktu w którym mogłabym dostać coś co ludzie w mieście mają pod ręką ja mam około 90 km. Ha...! I można powiedzieć, że to obłęd.. Nie zaprzeczam - chyba mam już dość tego, że mieszkam na wsi. Ale cieszę się za to smacznym i zdrowym jedzeniem. Swoim jajkiem i boćwiną z własnego ogródka... :).


Składniki na omlet:
- 6 jaj (ja robiłam z 4 - niesyty, ale dzisiaj mi żadna kura nie zniosła jajka)
- 120 g liści boćwiny (dałam na oko - około. 8 listków dość dużych, po odgotowaniu będą maleńkie)
- 3 łyżki startego parmezanu (dałam 2)
- 1 łyżka oliwy z oliwek ekstra vergine, (wysmarowałam tylko odrobinką. Namoczyłam delikatnie papier i nim wysmarowałam naczynie)
- sól (do smaku)







Liście boćwiny umyć i wrzucić do wody z solą i odgotować ok. 1-2  min. (max. 3) Następnie odcedzić i grubo pokroić.
Jajko roztrzepać z solą, startym serem i wrzucić na końcu naszą boćwinę :)
Wysmarować naczynie żaroodporne oliwą i wylać naszą masę.
Wstawić do piekarnika na około 15- 20 min (mi wystarcza 15 min. czasem nawet 12)  i piec w temperaturze 180 st. C.

Polecane wino: Ortrugo




Ja dziś nie piłam winiacza, a mam mam mam !!!!
 Nie często otwieram, ale tak żałuję, że nie mogłam się napić do swojego omleta :(.
 Dziś niestety jestem kierowcą :(.
Jest naprawdę smacznie.
 Wiem, że nie każdy lubi parmezan - ale jeśli jesteś jego szczęśliwym posiadaczem i go lubisz to nie zwlekaj :).....
Szczęśliwy brzuchol to najedzony zdrowo brzuchollllll!!!! :)

2 komentarze:

  1. musze rozglądnąć się za tą książka-tak jak opisałaś, że zdążyłam się zakochać :)
    Jej.. u mnie boćwina tylko w zupie-czas to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny przepis , a że lubię omlety na pewno wypróbuje :)

    OdpowiedzUsuń