poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Owocowo-budyniowa puffff :)

Pufffff..... :) !
A tak. Dlaczego tak je nazwałam ?.... bo dziś nie chciało mi się używać wałka i moje drożdżówki z budyniem nieco sobie pofolgowały i przybrały na wadze :)... Nie chciałam też dużej ilość, tylko takie solidne na jeden raz, żeby nie leżały do jutra - ewentualnie do jutrzejszego śniadania :D . Ale widzę, że niestety - nie grozi im ich zachomikowanie :).

Kiedy wróciłam do domu, rzuciłam torby i od razu zabrałam się za ciasto :)



Składnik na ciasto: (około 8 dużych drożdżówek lub 14 -15 średniej wielkości. W zależności również od tego jaką grubość preferujemy)
- około 3-4 szklanki mąki pszennej
- szczypta soli
- 2 jajka
- 42 g drożdży
- 250 ml mleka
- 75 g masła lub margarynę
- 4-5 łyżek cukru

Składniki na farsz:
- 1 budyń - ja miałam o smaku korówkowym :)
- 2 i 1/2 szklanki mleka (ja dałam 2 szklanki)
- kilka malin, mango, brzoskwinie itp itd.
- dobra konfitura - ja dałam robioną całkiem niedawno przez moją mamę z truskawek

Wszystko daję na oko, dlatego z tą mąką jest różnie i też czasem ciężko mi określić ile dałam :). Po prostu - nie znoszę odmierzać - robię to tylko wtedy kiedy trzeba.

Mąkę wymieszać z jakiem i solą.
Drożdże rozpuścić w ciepłym mleku i dodać cukier.
Odstawić na chwilę.
Masło rozpuścić i odstawić do ostygnięcia.
Po czym - połączyć nasze składniki :). I zagnieść fajne ciasto :).
Jeśli będzie za rzadkie podsypywać mąką.
Odstawić do wyrośnięcia przykryte ściereczką itp itd. Ja pozostawiłam na jakieś 30 minut. Nie chciało mi się czekać :).  Zapragnęłam już je jeść :).
Następnie wałkujemy, bądź ręcznie odzieramy ciasto od siebie i formujemy kulki, a następnie placki które układamy na swojej blaszce wyłożonej papierem do pieczenia :). Odstawiamy do wyrośnięcia na 15 min. po czym robimy w środku wgłębienia- opuszkami palców bądź spodem od małej szklanki.

Kiedy nasze ciasto rosło zrobiliśmy budyń :).
Ugotować 1 szklankę mleka i zalać ją 1 szklanką z rozrobionym proszkiem :). Jeśli wolimy rzadszy - dolewamy  troszkę mleka.




I co dalej :)?
Nic innego jak faszerowanie naszego drożdżowca :)...
Nakładamy w nasze wgłębienia budyń a na to ulubione owocki :).
Ja miałam mango z puszki - zostało z placka. I świeże malinki i brzoskwinie prosto z drzewka :) .





W kuchni tak pachniało - najadłam się samym zapachem...
A teraz niestety -IDĘ ĆWICZYĆ BRZUCH.... :( Jestem zła :(.... nie lubię ćwiczyć , wole godzinami gotować, smakować, cieszyć oczy tym jak jedzą inni, eh.... :).
Żyję dla jedzenia !!!!!! <3
Szkoda, że tam mało mam teraz czasu na gotowanie :(....
Eh....

Drożdżyce były - OBŁĘDNE !!!!!! :)
ALE I BYŁY BOMBĄ KALORYCZNĄ JAK NIC !!!! :).
Cukier mi spadł w weekend - wybacz Zygmuś - słabo mnie karmiłeś słudyczami :). Hehehehehehehe :) :*
Jak sobie sam człowiek nie zrobi - to przepadnie :)

2 komentarze:

  1. Wyglądają jak z najlepszej cukierni mmm zjadłabym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglądają jak te które jeszcze w podstawówce piekłam z babcią z jakiegoś starego dawno zagubionego przepisu. Muszę zrobić. :-)

    OdpowiedzUsuń